Recentemente sono stato allo Zakrzówek di Cracovia. L’area pedonale è enorme. L’unico posto dove i cani non sono ammessi sono le piscine separate con pedane in legno, il resto è tanto verde, ci sono vari sentieri per diverse ore di cammino. Ma i proprietari di cani, ovviamente, devono recarsi su queste piattaforme dove non sono ammessi, come indicato nel regolamento e nell’infografica all’ingresso. Inoltre, quando un dog sitter entra in queste fottute piscine, viene informato tramite un microfono udibile in tutta la piscina che I CANI NON SONO AMMESSI. Ma comunque, sono l’unico cane su queste piattaforme, NON FA SICURAMENTE PER ME XD, quindi andrò avanti. Ho visto più volte che il ragazzo con il cane ha dovuto essere chiamato più volte per tornare finalmente indietro. Ti piace WTF? Potresti non aver notato o ignorato l’infografica, ma quando ti viene quasi chiesto di lasciare per nome e non succede nulla? Hai segatura per il cervello?
O un’azione del genere in un complesso di uffici con bar e negozi al piano terra. Ci sono sentieri eleganti e mini vegetazione intorno, e c’è una targa letteralmente ogni 2 metri sul verde "Vietato fumare". Un ragazzo è in piedi tra i segnali e fuma. Mi avvicino e dico: "non ti è permesso fumare", "quindi dove dovrei fumare?", "Non lo so, pensavo che non sapessi leggere".
Gli esempi si possono moltiplicare all’infinito. Guidare contromano su una strada a senso unico, perché "Qui una volta c’era una strada a doppio senso"? Ecco qui. È vietato sostare davanti alla scuola perché "io solo per un momento"ma starò in modo da impedire la vista delle strisce pedonali? Ancora come.
Capisco che molte norme siano sconsiderate e stupide, ma perché le donne polacche hanno problemi ad apprendere le cose più ovvie, tangibili, necessarie da applicare qui e ora? È un chiodo piantato nel cervello?
https://i.redd.it/m8pts0gwgi1e1.jpeg
di WineTerminator
20 Comments
>”ty nie wolno palić”, “to gdzie mam palić?”, “nie wiem, myślałem, że nie umie pan czytac”.
Zgasiłeś go jak peta >!(pun intended)!<
Fejsbuk mi ostatnio podsuwa grupy z różnych miast, na które wrzucane są zdjęcia nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów – tu ktoś stanie na pasach, tu na chodniku, tu będąc samemu na tych miejscach dla rodzin z wózkami/dziećmi w galeriach i sklepach, tu na miejscu dla niepełnosprawnych bez uprawnień. Właściwie zawsze komentarze to głównie wyżywanie się na autorze: że konfident, że komu to przeszkadza, że można obejść, że nie ma gdzie tam stawać (więc można stanąć na środku pasów – spoko), że na pewno tylko na chwilkę, że te miejsca (rodziny jw.) nie są oficjalnie ujęte w prawie, więc MOŻNA, itd.
To samo masz z przekraczaniem prędkości, wyprzedzaniem na zakazach, ciągłej, itd. Zawsze tłumaczenie.
Wydaje mi się, że my jeszcze jako społeczeństwo musimy sporą lekcję odrobić właśnie ze świadomości społecznej i postawy obywatelskiej, że nie, nie jesteśmy sami na tym świecie, chcemy czy nie to musimy żyć w społeczeństwie i jakieś zasady społeczne (już o prawnych nie mówię) nas w związku z tym obowiązują.
To tak jak ten dowcip ze sraniem do paczkomatu, że nie ma napisane w regulaminie, że nie wolno, więc śmiało wal dwójkę. A jakby był zakaz to i tak część osób byłoby w stanie takiego potencjalnego sralca tłumaczyć, że to regulamin InPostu, a nie zapis w kodeksie.
To wynika z naszej historii.
Bo przestrzeganie niektórych zasad autentycznie nie ma sensu i zdają się być wymyślone tylko po to, by utrudniać życie. Dlaczego jest zakaz zatrzymywania się pod szkołą? Jak ktoś w takim razie ma odebrać dzieci samochodem spod niej? Otworzyć drzwi w trakcie jazdy i kazać im wskakiwać? No i co komu przeszkadza, że ktoś pali na dworze, o ile nie jest bucem i wyrzuci po wszystkim peta do kosza, a nie na ziemię, zaśmiecając “mini-zieleń”?
Z moich obserwacji powody są różne:
1. Ludzie nie rozumieją (lub raczej nie próbują zrozumieć), dlaczego jakiś zakaz funkcjonuje.
2. Część osób reprezentuje podejście typu “nikt nie widzi, to nie ma problemu”. Dopóki takiego delikwenta ktoś nie upomni, to będzie starał się przemknąć. Zwrócenie takiemu uwagi często nie pomaga, za to podejście ewoluuje w “no ale w czym problem”
3. Dobro wspólne nie jest szanowane. Publiczne znaczy niczyje (jakbyśmy na to, kurde, z podatków nie płacili!).
i oczywiście powód najważniejszy:
4. Niektórzy to po prostu doopki bez krztyny kultury osobistej.
>Ja rozumiem, że wiele przepisów jest bezmyślnych i głupich, ale dlaczego Polaczki mają problem z przyswojeniem tych najbardziej oczywistych, namacalnych, koniecznych do zastosowania tu i teraz?
Jak trochę pojeździsz po świecie to okazuje się, że tak jest wszędzie. Po prostu jako gatunek jesteśmy głupi.
Bo większość z nich jest bezużyteczna, nie ma zastosowania do rzeczywistości użytkownika albo w żaden sposób nie jest egzekwowana, więc po co mialbym ich przestrzegać.
Akurat jestem psiarzem i po prostu wiem, że jak mój pies zrobi “to i owo” to problemów nie narobi bo waży szokujące 8kg i jest mega społeczny.
Nie wejdę z nim do apteki czy sklepu, ale na terenie na świeżym powietrzu to nie zwracam specjalnie uwagi.
Te znaki nie są na żądanie lokalnej społeczności, dużo ludzi lubi psy albo są neutralni
1. Pozostałość po poprzednim systemie, gdzie władza była wrogiem obywatela. (w sumie dalej jest, ale się lepiej kryje).
2. Nietrafione zdjęcie. Na zdjęciu regulamin, do którego potrzeba 20 min czytania i magistra prawa, żeby zrozumieć co w nim jest zapisane. To ma nawet swoją nazwę, takie rozformalizowanie wszystkiego. Inne przykłady, to znaki drogowe, które czasem trzeba się zatrzymać, żeby przeczytać wszystkie dni, godziny, pojazdy, wyjątki, wyjątki od wyjątków, itp, itd. To kolejny relikt PRL.
Crawly twierdzi odwrotnie.
*rozumiem, że wiele przepisów jest bezmyślnych i głupich*
I już masz odpowiedź na zadane pytanie 😉.
Bo u nas wszystko jest zakazane tak prewencyjnie
Naród wyuczony od setek lat, że wszelkie prawa, już od czasów zaborów albo i wcześniej są bezużyteczne, bez sensu i jedyna opcją na przeżycie jest ich nie egzekwować. Później wojna i PRL gdzie żeby coś zjeść, cokolwiek mieć, trzeba było uciekać się do jakichś sztuczek, tricków, omijać prawo. Ludzie są wyuczeni, że ci, którym się coś udało i coś osiągnęli zawsze naginali prawo i potem sprowadza się to, do tego, że nawet przepisów na takim poziomie, jak tutaj, się nie przestrzega.
Dlaczego przepisy tak bardzo nie znoszą przestrzegania Polaków?
U mnie jest ścieżka rowerowa koło szkoły i nigdy nie można nią przejechać, bo zawsze stoją zaparkowane na niej samochody. Najbardziej mnie wkurwia, że parking jest 200m od szkoły, ale komu by się chciało iść taki kawał. Kiedyś jak zwróciłem babie uwagę, żeby nie parkowała to oczywiście odpowiedź “ale wszyscy tak robią”
Wcielę się w rolę adwokata diabła. Sam regularnie łamie przepisy przechodząc na czerwonym świetle. Z czego to wynika? Po prostu widząc, że samochody które stoją przed przejściem mają czerwone światło albo (tym bardziej) mając czerwone na przejściu przez tory tramwajowe kiedy widzę, że żaden tramwaj nie jedzie, nie będę czekał 3 minut na zmianę światła.
Czasami łamanie przepisów wynika z pragmatyki i o ile nie narażasz tym innych na niebezpieczeństwo/dyskomfort i jesteś gotowy do poniesienia konsekwencji za swoje czyny to w sumie git.
Nie Polacy tylko ludzie, skończcie wreszcie z tymi kompleksami mniejszości wobec zachodu
Widzisz ten regulamin? Myslisz ze ktos ma na spacerze ochote na tyle tekstu
Pewnym małym przyczynkiem do tego może być to że niektóre instytucje publiczne stawiają zakazy od czapy i dopiero próba ich złamania pokazuje że one kompletnie nie obowiązują, a zysków ze stosowania się do nich brak, wręcz przeciwnie.
Tutaj dla mnie koronnym przykładem są szpitale – bardzo wiele z nich ma podany zakaz wjazdu (nie dotyczy karetek itp.).
A w znacznej części przypadków okazuje się że podjeżdżasz pod stróżówkę i się dowiadujesz, że proszę bardzo, parking 5-10zł za godzinę i normalnie paragon dostajesz, nie że cię na lewo wpuszczają jako pracownika.
I w ten sposób uczą ludzi że zakazy należy próbować łamać.
Moje odczucie jest takie, że to jest potencjalnie mentalna spuścizna PRLu i takie zachowanie istnieje jeszcze w ludzi głowach jak coś co po prostu się robi, no i jak wspominałem, zdarza się że wciąż nie bezpodstawnie…
Zasady wymyślili komuniści aby odwieść nas od boga